O to, aby zmyć z duszy kurz codziennego życia w Hotelu Europeum dba kilka osób (tutaj przeczytacie o każdym z nich: Piotr Micek, Daria Wartalska), ale najważniejszą z nich jest Marcin Litwa. Któż to taki? Naczelny artysta Europeum, pełniący jednocześnie rolę kuratora sztuki. Pracuje głównie z metalami, ale także ze szkłem i ceramiką. I jak każdy geniusz…. zaczynał w piwnicy.
CO ŁĄCZY PIŁKĘ DO SIATKI, PIWNICĘ I MOSIĄDZ?
Odpowiedź brzmi: Marcin Litwa. Trenował siatkówkę i to właśnie z tym sportem wiązał swoje marzenia o przyszłości. Artysta z przypadku? “To był bardzo szczęśliwy przypadek” - śmieje się Marcin. Kiedy okazało się że musi zrezygnować z kariery sportowej, dzięki kuzynce trafił na zajęcia plastyczne, i tam już pozostał. Następnie było technikum budowlane, bo myślał, że będzie architektem, później postanowił jednak oddać dusze sztuce, a na początek jubilerstwie. O momencie, w którym dowiedział się, że wcale nie potrzebuje do tego specjalistycznej szkoły mówi: “życie! to był pierwszy kontakt z brutalnym życiem!” Miał 16 lat, morze pasji w sercu i miejsce w garażu na próby. Już wtedy wiedział, że sztuka użytkowa (taka, którą możecie teraz podziwiać w Europeum) to jest TO.
MIDAS Z OSTROŁĘKI
Fascynacja złotem i starymi przepisami na lakiery zmieniające barwę metalu na złotą (przepisy na werniksy z X w.) zaczęła się już na licencjacie (ukończył Szkołę Rzemiosła). Pół roku spędzone w Azerbejdżanie na pozłacaniu Pałacu Prezydenckiego zacementowało - jeśli możemy tak to ująć - ten związek. „Trzeba było być maksymalnie skoncentrowanym przez cały czas, ponieważ są to bardzo cienkie płatki złota: 1/10 000 mm i takich „złotych książeczek” zużywaliśmy kilkanaście w ciągu dnia” – wspomina. Marcin podkreśla, że wpływ na jego rozwój artystyczny miało wielu ludzi, ale szczególnie dwie osoby: Barbara Idzikowska i Eugeniusz Get-Stankiewicz, z którymi miał okazję współpracować, tworzyć i odbywać praktyki w ich Atelier SiPB, przy ulicy Ruskiej 46C (gdzie obecnie znajduje się Neon Side - wspaniała galeria neonów, o której informacje znajdziecie tutaj: 10 miejsc, które musisz zobaczyć będąc we Wrocławiu ). Odkrywał tam tajniki pracy ze szkłem. Z tej miłości do złota i szkła właśnie, zrodziła się… biżuteria.
SZKŁO WESZŁO MU W KREW
Nadeszła kolej studiów magisterskich na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, gdzie Marcin zgłębiał tajniki swojej nowej fascynacji. To wtedy właśnie powstały pierwsze kilimy, instalacje ze szkła (do podziwiania w naszej recepcji i niektórych pokojach), których inspiracją było światło. Światło, czyli załamujące się fale, w skrócie: fizyka. “To czystość i foremność szkła fascynuje najbardziej. Kiedy małe elementy tego materiału połączymy w całość, ta multiplikacja daje niesamowity efekt: zabawy światłem, iluzję dla oka” - podkreśla artysta.
Po obronie dyplomu oraz wystawie, które miały miejsce w znajdującym się nieopodal Europeum Pasażu Pokoyhof, wraz ze znajomymi artystami: Piotrem Mickiem, Darią Wartalską i Anną Żak, rozpoczęli wspólnie pracę w jednej z pracowni w tym budynku. Dzięki pomocy inwestora, który zapewnił im zarówno narzędzia do pracy, jak i miejsce, ale też wsparcie mentalne, mogli rozwinąć skrzydła, odkrywając i szlifując nowe style: Marcin metale półszlachetne oraz sztukę użytkową, Piotr ceramikę, a Daria szkło reusingowe.
“SUKCES JEST NA CIEBIE SKAZANY”
Marcin siedząc na przeciwko z przenikliwym wzrokiem i z zawadiackim uśmiechem mówi: “Sukces jest na Ciebie skazany.” Po chwili ciszy dodaje: “odważnie trzeba marzyć, ale trzeba uważać na swoje marzenia, bo mogą się spełnić.” Te dewizy towarzyszą artyście przez większość życia. Śmieje się, że mimo unikania matematyki na studiach, teraz wbrew pozorom ma z nią dużo wspólnego, a najbliższą przyszłość chciałby skupić na projektowaniu mebli i nadal tworzyć sztukę użytkową, dokładnie taką jaką teraz możecie podziwiać w naszym hotelu (lampki, przepiękne lustra, blaty, stoliki, prace artystyczne).